środa, 14 lipca 2010

Akademiki UW Żwirek i Muchomorek

Warszawa, Warszawa, Warszawa. Jaki początkowo tworzy Wam się obraz w głowie, gdy o niej pomyślicie? Wieczorny, romantyczny spacer po starówce i lekki wietrzyk we włosach? Zatłoczone i hałaśliwe miasto, w którym każdy ciągle gdzieś pędzi, nie rozglądając się, czy kogoś przypadkiem nie potrącił łokciem wybiegając z autobusu? A może nocne życie, tętniące głośną muzyką, ciekawymi ludźmi i rozrywką w pełni tego słowa znaczeniu?
Mam to szczęście mieszkać w stolicy i obserwować co się dzieje naokoło. Nie jestem typem osoby, która siedzi non-stop w domu. Jestem bardzo towarzyska i staram się korzystać z atrakcji, jakie oferuje mi moje miasto.
Miałam kiedyś okazję mieszkać w akademiku na Żwirki i Wigury. Ci, którzy mieszkali, wiedzą, jak tam jest. Tym, którzy nie wiedzą, postaram się pokrótce naświetlić jak wygląda życie studenta w akademiku.
Wszystko zależy od punktu siedzenia, tj od Twojego pokoju i Twoich współlokatorów. Jeśli jesteś osobą spokojną i trafisz na imprezowiczów- biada Ci. Może być odwrotnie-możesz być człowiekiem nad wyraz towarzyskim, a sublokatorzy przyjechali się uczyć, uczyć i tylko uczyć. Co wtedy? W najgorszym przypadku mogą mieć miejsce konflikty, latające talerze i finał w administracji, co skutkuje rozkwaterowaniem stron. Można dojść do porozumienia-ktoś zmieni się na czyjąś korzyść. Najlepszym sposobem jest zorganizowanie imprezy i zaproszenie wielu znajomych z akademika. Sublokatorzy będą pod presją i siłą rzeczy będą musieli rozmawiać ze wszystkimi. Czasem takie imprezy kończą się bardzo „ciekawie”. Wiele osób ląduje wspólnie pod prysznicem, mienie zostaje często zniszczone, a wszyscy na drugi dzień skarżą się na okropny ból głowy.
Na co jest lek – kolejna porcja tego, co ból owy spowodowało:)
Mieszkanie w akademiku ma oczywiście swoje plusy i minusy. Wielkim plusem jest cena, bo jak wiadomo tanio w stolicy nie jest. Przyjaźnie, brak nudy – też na plus. Minusem jest komuna, czasem ciężko jest wytrzymać na trzech metrach z trzema osobami... Ciasnowato! Wspólne łazienki i kuchnie do komfortowych również nie należą. Brak prywatności- to może boleć na początku. Później człowiek się przyzwyczaja. Ale za to będzie co wspominać w przyszłości i opowiadać dzieciom. Albo niekoniecznie... ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz